niedziela, 23 lutego 2014

14. W niebezpieczeństwie

- Co? Jak to nie możemy jej powiedzieć?!
-Kochanie proszę uspokój się.- kobieta położyła dłoń na jego ramieniu, ale on natychmiast ją z siebie zrzucił.
- Ona ma racje. W ten sposób zrobisz coś głupiego.- poparł żonę mężczyzna.
- Głupiego?! Wiesz co jest głupie? Ta cholerna tajemnica, a wiesz co jest jeszcze głupsze, że wcale was to nie zaskoczyło.
- To jest nasza praca, pracujemy w tajemnicy nikt nie powinien się o tym dowiedzieć.
- To przypadek, że wiemy to od ciebie szybciej. Dwa miesiące temu natknęliśmy się na Bailę z wydziału kryminalnego przyniosła nam papiery, dane i przebieg tego wydarzenia. Musieliśmy mieć pewność i proszę o to zjawiasz się ty z tymi papierami.
- Więc skoro to dla was takie łatwe, dlaczego jej o tym nie powiemy? Cholera ona ma prawo wiedzieć! Oni wyprali jej mózg!- wtedy do pokoju przez drzwi kuknęła mała główka dziewczynki.
- Mamo co się dzieje? -zapytało dziecko bardziej wchodząc do pokoju.
- Kochanie idź do pokoju, mamy tutaj poważną rozmowę.
-Justin znowu coś przeskrobałeś?- dziewczynka podeszła do chłopaka i chwyciła go za rękę, głęboko patrząc mu w oczy.
- Tym razem zapytaj o to swoich rodziców.
- Dlaczego krzyczeliście?- zapytała.
-Proszę idź obejrzeć jakąś bajkę zaraz do ciebie przyjdę.
- Ale co się dzieje?
-Isabell w tej chwili stąd wyjdź.- Bella wiedząc, że w tej walce nie wygra z mamą wyszła.
- Justin naprawdę nie możemy, to bardziej skomplikowane niż myślisz.
-Nie to wy to utrudniacie. Co takiego jest trudnego w powiedzeniu Hayes prawdy? No co?!
- Ty naprawdę nie rozumiesz?! Myślisz, że jak jej powiesz to tylko wy będziecie o tym wiedzieć? Kiedy tylko prawda wyjdzie na jaw gang, który dwa lata temu porwał Evans znów to zrobi. Ona nadal ma to coś co dał jej Jeremy, a oni nadal tego chcą. Nie możemy ryzykować czyimś życiem, a szczególnie nie jej. Chcesz żeby znów coś się jej stało?! Znowu tego chcesz?! Chcesz ją stracić?!
-Nie.- zrezygnowany pokręcił głową.
-Musimy poczekać, a potem zabrać "skarb" wtedy będzie bezpieczna. Teraz nie.
- Ale ona...
-Justin.- pani Blue spojrzała na niego groźnie.
- Więc co mam robić?
- Nie możesz doprowadzić do sytuacji z przed dwóch lat.- Justin przeczesał dłońmi twarz i odwrócił się w stronę drzwi, chciał stąd uciec.
- Więc pięści przy sobie Bieber. - pan Blue palcem pogroził chłopakowi. Stanął już przy drzwiach, chciał wychodzić i wtedy zdążył usłyszeć jeszcze jedno zdanie Stevena.- Naprowadź ją na jej drogę, ale powoli i nie pozwól jej się zgubić.- trzasnął drzwiami i wybiegł na deszcz, który zmył jego łzy.
- Myślisz, że jej powie?- zapytała kobieta. Mężczyzna pokręcił głową.
- Wie na co ją narazi, po raz kolejny nie zrobi tego samego błędu. Po woli naprowadzi ją, a my musimy przygotować jej rodziców.
- To będzie ciężki orzech do zgryzienia.
- Nic czego wcześniej już nie robiliśmy.

Abigail Pov


Szłam drogą i za dziewczyną, którą dobrze znałam, nawet drogę. Przeszłam przez teren szkolny, a potem przez gąszcz krzaków. W końcu w oddali zauważyłam kilka lamp, które oświecały prostokątny plac. Idąc dalej, będąc bliżej rozpoznałam, że to boisko do kosza, ale nie było puste. Na środku koła, boiska stał chłopak. Odbijał piłkę, dziewczyna, którą postanowiłam nazwać Blair bo pewnie nią była stanęła opierając się o jedną z lamp. Z skrzyżowanymi rękoma wpatrywała się w niego, ale on jej nie widział. Rzucił piłkę do kosza i nie trafił, piłka odbiła się od kosza i poturlała w naszą stronę. Blair chwyciła ją w dłonie i podchodząc trochę bliżej rzuciła do kosza trafiając. 

- Trzeba mieć dobry dzień.- powiedziała, patrząc na niego. Nie zdziwił mnie widok Justina Biebera w moim śnie, ostatnio pojawia się tu coraz częściej.
- Najwyraźniej.- wzruszył ramionami i mając w rękach piłkę znów starał się trafić.
- Zgaduję, że twój jest do bani?- włożyła ręce do kieszeni.
- Zgadłaś.- równocześnie z Blair zmarszczyłyśmy brwi. Denerwowało mnie jego zachowanie i myślę, że B. też.
- Będziesz odpowiadał normalnie czy jednym słowem?
- Nie wiem.- rzucił i trafił.
- Jesteś idiotą Bieber.
- To były dwa słowa Evans. Skąd wiedziałaś, że tu będę? - spojrzał na nią chłodnymi oczami, nie tymi z adoracją.
- Teraz przeszliśmy na nazwiska?
- Dlaczego nigdy nie potrafisz normalnie odpowiedzieć?
- A dlaczego ty....
- Przestań! - wykrzyknął rzucając w jej stronę piłkę.
- Po prostu wiedziałam, że tu będziesz. Zawsze tu jesteś jeśli masz zły dzień.- wzruszyła ramionami.
- Twoje zdolności przewidywania mnie zaskoczyły.- Evans wkurzona rzuciła piłką w niego tak, że oberwał w brzuch.
- Twój refleks jest jeszcze bardziej zaskakujący.
- Po co przyszłaś?
- Szłam za płatkami róż i doszłam tutaj.- prychnęła.


***
Miesiąc później 


-Kawę?
- Tak, jedną.- uśmiechnęłam się do sprzedawcy za ladą w Starbucksie. Nie było kolejki, więc stałam tu sama.
- Jestem Alex.- przedstawił mi się i wyciągnął w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam.
- Abigail.- uśmiechnęłam się.
- Ty jesteś tą dziewczyną, która ostatnio zrobiła tutaj awanturę policzkując chłopaka? - spojrzałam w jego stronę groźnym spojrzeniem, bez cienia żartu. -Spoko, zapomnij nic nie mówiłem.- znów się uśmiechnął, miał słodki uśmiech, który ukazywał wszystkie jego białe i idealnie równe zęby.
- Wszystkie dziewczyny tak zaczepiasz?
- Nie, tylko te, które wpadną mi w oko.- mrugnął do mnie. Prychnęłam i wywróciłam oczami, jednak cicho zachichotałam. Chłopak jest naprawdę uroczy.- Gdzie moja kawa?
- Co? Kawa?
- No przecież zamówiłam kawę.- zmieszany uderzył się w czoło i zrobił kawę, którą mi wręczył.- Dziękuje.
- Może się jeszcze kiedyś spotkamy.- mrugnął do mnie, przez co lekko się zarumieniłam.
- Na pewno wpadnę tu jeszcze kiedyś na kolejną kawę.
- Jutro, już mnie tu nie będzie, wyjeżdżam. Chcę studiować medycynę.
- Oh. W takim razie zostaje mi tylko powiedzieć powodzenia.- pomachałam mu i odeszłam wychodząc z budynku.
Dziwne.
***
Miałam zaawansowaną matematykę, co czyniło to, że mam lekcje z Bieberem. Siedział dwie ławki przede mną, rozmawiając z Ryanem, który co jakiś czas wybuchał cichym śmiechem.
 Justin wyszedł już z szpitala  z stanem bardzo dobrym. Żadnych powikłań, skutków ubocznych i uszkodzeń. Ulżyło mi kiedy to usłyszałam od Dest, ale dlaczego? Powtarzam to po raz kolejny, nie zależy mi na nim. Zyskałam dwie nowe znajomości z Destiny i Mirandą, chociaż muszę przyznać, że czasami jest naprawdę niezręcznie. Także mój kontakt z Dannym się polepszył, lubię go i chyba nic więcej, ale czuje jakbyśmy zmierzali do "czegoś". To mnie przeraża. Z każdym poprawiłam kontakty, a Bieber jak mnie omijał tak od trzech tygodni omija jeszcze bardziej.
- Butler uspokój się w końcu. - rozkazała nauczycielka, ale w w tej chwili zadzwonił dzwonek i wszyscy wstali idąc do wyjścia.
- Jusiii.- zawył piskliwy głos Elizabeth za moimi plecami. Justin obrócił się i z udawanym zaciekawieniem spojrzał na nią.
- Hej.- powiedział i chciał ją przytulić, ale dziewczyna jak harpia rzuciła się na jego usta. Poczułam się zazdrosna, chciałam do niej podejść i odciągnąć ją od niego. Ughh dlaczego to tak jest?
- Hey księżniczko.- Danny przytulił mnie od tyłu całując w miejsce za uchem. Spojrzałam na Justina, który również spoglądał w naszą stronę, zaciskając pięści. Punkt dla mnie! za wiwatowałam w myślach.- Co słychać? - zapytał prowadząc do jego szafki.
- Mam takiego kopa po tej kawie z Starbucksa, że mogłabym przebiec maraton. - zachichotał i otworzył swoją szafkę wymieniając książki.- A u ciebie?
- Wierzę w ciebie.- zaśmiał się za co dostał kuksańca w tył głowy. -  Kolejna dwója z matematyki.
- Mogę ci pomóc.- zaproponowałam opierając się bokiem o szafki.
- Naprawdę?- spojrzał na mnie jakby nie dowierzając.
- Jasne, czemu nie?- uśmiechnęłam się szeroko.
- W takim razie, powiedz mi kiedy? - złapał mnie w pasie i uniósł ku górze.
- Dzisiaj po szkole? U mnie?- zaproponowałam. Wiedziałam, że wtedy nie ma rodziców, ani Chaza, więc będziemy mieli spokój.
- W porządku będę czekał pod szkołą.- w tym momencie na korytarzu rozbrzmiał dźwięk dzwonka i uczniowie ruszyli do swoich klas.- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- ucałowałam go w polik, wcześniej upewniając się, że Bieber patrzy i tak było! Był czerwony ze złości, ale dlaczego mu tak zależy skoro od miesiąca mnie omija?
Wywróciłam oczami i ruszyłam na drugie piętro, czując jego wzrok na sobie. Bieber igrasz z aniołem.
***
- Tylko mi nie mów, że jedziesz z nim.- powiedziała Destiny, siedząc razem ze mną na murze szkolnym, spoglądając na Danego, który opierał się o swojego Jeepa rozmawiając z Nathanem.
- Przecież to nie koniec świata.- zeskoczyłam z murku, prostując spodnie.
- Jak dla kogo.- mruknęła dziewczyna, westchnęłam i zawiesiłam torbę na ramie.
- Słuchaj ,Danego znam od dwóch miesięcy to dobry chłopak, będziemy uczyć się tylko matematyki.
- "Tylko matematyki"
- Tak tylko matematyki... Musze iść.- powiedziałam kiedy zauważyłam jak Danny przywołuje mnie gestem ręki.
- Taa do zobaczenia. Tylko proszę bądź ostrożna.- jej oczy wskazywały troskę. Westchnęłam.
- Będę.- obiecałam i to nie tylko po to żeby Destiny była spokojna, ja naprawdę czułam w powietrzu złą karmę.
Odchodząc pomachałam jej na pożegnanie i podeszłam do Danego.
- Jedziemy?- zapytałam. Nic nie odpowiadając otworzył przede mną drzwi i kiedy wsiadłam zamknął je.
Mam dziwne uczucie paniki, że właśnie teraz powinnam wysiąść i uciec stąd.
Nie daj się zwieść i uprzytomnij idiotko! Robisz błąd.
***

-A więc to tutaj?- zapytał z błyskiem w oczach, który odbijał się w lustrze.
- Tak, tu.- uśmiechnęłam się z dumą. Dom był duży w białym odcieniu z bordowym dachem, otoczony zaskakująco zieloną trawą i chodnikiem prowadzącym do drzwi otoczonym krzakami róż.
Kiedy wysiedliśmy zdawało mi się jakbym usłyszała "z zewnątrz nie jest już taki sam" ale zanim zdążyłam zapytać Dany chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę domu.
- Nie marnujmy czasu. - powiedział, kiedy otworzyłam drzwi. Miałam wrażenie, że to zdanie miało drugi ukryty sens. Dlaczego zawsze muszę mieć jakieś podejrzenia? Po prostu wyluzuj. Westchnęłam i weszłam za Danym do środka i odwiesiłam swoją kurtkę na wieszak.
- Coś do picia?-zapytałam kierując się do kuchni.
- Wodę, poproszę...Pójdę już do pokoju. - uśmiechnęłam się i podeszłam do szafki wyjmując szklanki, kiedy Danny zniknął już na schodach. Wlałam wody do szklanek, pod pachę chwyciłam jeszcze popcorn i ruszyłam do swojego pokoju.
Widząc otwarte drzwi i Danego w moim pokoju, który rozglądał się po nim jakby czegoś szukał, dopiero teraz coś do mnie dotarło. Jak Danny trafił do mojego pokoju? Dom jest duży, nawet ja czasami potrafię się w nim zgubić, a jemu udało się to najwyraźniej bez trudu. Do głowy uderzył mi pewien sygnał alarmowy. Zawracaj puki możesz. Moja podświadomość już mnie denerwuje. Przestań mi to robić!

***

W tym samym czasie

- Musimy ją ewakuować i to szybko.
- Przecież dom jest otoczony przez Paula.
- Jakim cudem Paul to zrobił, no kurwa jak?!
- Danny tam jest, a jak myślisz?!
- Przestańcie się kłócić! Dziewczyna sama musi się ewakuować.- wszyscy popatrzyli na dziewczynę jak na idiotkę.
- Jak ma niby to zrobić? Nie dość, że my nie możemy tam się pokazać to główny cel ma tak sobie sam paradować?!
- Chyba wiem o co Monice chodzi. Chłopaki Paula są wszędzie, ale nie w piwnicy.
- Czy jako jedyny nie wiem o co chodzi?
- W ich domu jest piwnica z przejściem. Wystarczy, że tam pójdzie, a wyjdzie w drugim garażu Peter'a.
- I my tam wtedy będziemy. Genialne!
- Zaraz stop. Jest jeszcze jeden problem.
- Co znowu, Jason?
- Ona nie wie, że przejście tam jest. Jak zrobisz to żeby weszła do piwnicy.- kobieta uśmiechnęła się tajemniczo w stronę twardego, ale pod skórą roztrzęsionego chłopaka.
- Justin masz jeszcze numer Blair?

***
- 23x. - powiedział Danny, ucieszony, że rozumie.
- Widzisz, to wcale nie takie trudne.- poklepałam go po plecach i oparłam się o ramę łóżka. - Więc, co teraz?
- To drzwi do łazienka, tak?
- Yhy. Wyglądają jak drzwi do garderoby.- zachichotałam.
- W takim razie zaraz wracam.- Danny wstał i zniknął za drzwiami łazienki. W tym samym czasie mój telefon zawirował.

Masz 5 minut aby zejść do piwnicy i poszukać przejścia pod dywanem. Już!!!

Rozszerzyłam oczy do wielkości pięciozłotówki. O co tu chodzi? Moje ręce drżały i w trybie bardzo wolnym i robiąc mnóstwo błędów wystukałam odpowiedz.

Kim jesteś i o co ci chodzi? 

Nie musiałam czekać nawet minuty, a wiadomość już była.

Posłuchaj nie możemy tak się bawić. Chcesz jeszcze żyć? W takim razie rób co pisze. Zobaczymy się przy wyjściu. Pamiętaj Piwnica , dywan i przejście.

-Coś się stało?- nagle w drzwiach pojawił się Danny. Zapytał tak jakby wiedział o co chodzi. Czy tu chodzi o niego? Najpierw Justin był wściekły, potem Destiny kazała mi być ostrożna, a teraz ten dziwny SMS. Chcesz żyć? Wciąż brzęczy mi w głowie. Co tu się dzieje?!
- Tak w jak najlepszym.
- To dlaczego wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha?- podszedł do mnie szybkim krokiem. W jego oczach czaiła się złość i tajemniczość.
- Słabo mi się zrobiło, pójdę na dół po wodę.- szybkim ruchem zeskoczyłam z łóżka i pomaszerowałam do drzwi wtedy jego ręka złapała za mój nadgarstek.
- Dlaczego wydaje mi się, że chcesz uciec?- zwiększył swój uścisk tak, że teraz na pewno stąd nie ucieknę.
- Co? Uciec? O co ci chodzi?- zaśmiałam mu się w twarz.
- Czyli, że mogę iść z tobą po wodę?
-Jasne.- prychnęłam.
- Chodźmy.- w tym momencie Danny puścił moją dłoń, a przez panikę w mojej głowie wykonałam najgorszy ruch jaki mogłam zrobić. Chwyciłam za kij na szafce i uderzyłam go nim, a potem uciekłam z pokoju zatrzaskując przed nim drzwi.
Już po mnie.

  ________________________________________________________________________

Hey wszystkim! Przepraszam, ze rozdział dopiero teraz, ale mam strasznie dużo nauki.... 
Wiem, że to przejście w piwnicy itd. może wam się wydać dziwne. Akcja w następnych rozdziałach, nabierze tępa. Powoli wszystko będzie się stawać jasne, ale nie wszystko! :) Z tą szybką akcją wiążę się to, że blog będzie miał 30 rozdziałów ewentualnie 40 ale będzie 2 część! :) 

Jeszcze jedno 1 rozdział czyta ponad 150 osób, a komentarzy jest tylko 21? 

Czytasz = Komentujesz 

Skoro ja mogę pisać rozdział to wy możecie jakoś uczcić tą moją pracę :D 

23 komentarze:

  1. Swietny. czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny nastepny dawaj :*

    OdpowiedzUsuń
  3. + zapraszam. :) http://beginning-of-a-new-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ekstra ! chce nastepny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. koocham <3 następny świetny rozdział no geniusz z ciebie naprawdę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny jest ;o Kiedy bd następny ? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję że uda jej się uciec. Kocham Cię i twoje opowiadanko

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochaaam To !

    OdpowiedzUsuń
  9. jak zawsze super :D

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham kocham kocham kocham !!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajne opowiadanie,prosze o kontynuacje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zajebistee !!

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne ! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. najlepsze! :D

    OdpowiedzUsuń