niedziela, 16 marca 2014

16.Sen jest początkiem wspomnień

Patrząc na pięknie oświetlone miasto czułam się jak w teledysku Ellie Goulding Burn. Siedziałam na szczycie wzgórza wraz z moim towarzyszem jedząc mrożone jogurty. Otarłam reszte pozostałych łez i wzięłam do buzi wielką porcje jogurtu.
- To głupie.- przerwałam cisze, która o dziwno nie była tak stresująca jak zawsze. Podoba mi się to, że nic nie mówił, a jedynie czekał jakby wiedział, że kiedy będe już gotowa opowiem mu o wszystkim.
Zaśmiałam się do siebie znów ocierając łzy.- Ostatnio wszystko co robię to płakanie.... To mnie chyba w jakiś sposób uspokaja i daje upust emocją. Chciałabym krzyknąć albo w coś kopnąć no i jeszcze dać komuś w zęby, ale zamiast tego płaczę. Czy to nie dziwne? - zamyślił się kręcąc łyżką w kubku.
- To nie jest głupie...Każdy ma swój sposób na wyzwolenie się od ciężących emocji. Jedni wolą rozmawiać, a inni walić pięścią w ściane. - tak jak ty? Chciałam dodać, ale wpore ugryzłam się w język.
- A twój sposób?
- Hmm? - zatrzymał się i puścił łyżkę, która teraz zabawnie zwisała mu z buzi, a do tego te słodkie szczęniece oczy i wyraz twarzy, który jest zdezorientowany. Słodka malina Justin. - Halo tu ziemia do Abigail.
-Nie jestem na księżycu przecież.- szturchnęłam go i połknęłam łyżkę jogurtu. - Jaki jest twój sposób na emocje?
- Chyba nie mam.- wzruszył ramionami i wyrzucił kubek chwytając za opakowanie z truskawkami.
- Nie żartuj. Każdy człowiek ma takie coś tylko może o tym nie wiedzieć.
- Ja najwyraźniej o tym nie wiem. - szkoda tylko, że ja wiem co robisz kiedy jesteś zły...
- Hey! Nie zjedz wszystkich truskawek, ja też chce! - rzuciłam się na niego chcąc wyrwać mu pojemnik z rąk, ale on jak błyskawica wstał i uniósł je wysoko. Pech chciał, że kiedy Bóg rozdawał wzrost ja stałam w kolejce po amnezję.
- Ugh Bieber. - starałam się dosięgnąć pudełka z truskawkami, ale on bezczelnie co chwile zmieniał miejsce i głupio się uśmiechał. Zmęczona "zabawą" w której przegrywałam odpuściłam sobie moją ulubioną przekąskę i położyłam się na kocu wpatrując się w gwiazdy, a krótko po tym dołączył do mnie Justin.
- Ta jasna gwiazda to syriusz... Widać ją tylko w zime... Chyba.- zaśmiałam się będąc zakłopotana czy aby napewno dobrze to powiedziałam. Chciałam zaświecić, a jedynie przygasłam, że też zawsze musze z czymś wyskoczyć. Znów panowała cisza, tylko ciche mlaskanie Justina ją przerywało. Już nawet nie chciałam tych truskawek, kiedyś sie na nim odegram.   Kiedy Justin mnie tu przyprowadził miałam uczucie DjVu. A potem dotarło do mnie, że kiedyś gdzieś to widziałam, że byłam tu, a dalej? Dalej przypomniał mi się cholerny sen.
- Justin?- usiadłam, dalej wpatrując się w gwiazdy, a potem na niego. Przypomniało mi się coś z dnia wypadku. Znów posmutniałam.- Tamtego dnia, kiedy  straciłam przytomność miałam wizje.- jego wzrok strasznie mnie krępował i nie mogłam się skupić, a ja naprawde staram się sobie przypomnieć ważne rzeczy.
- O czym ona była? - wróciłam wspomnieniami sprzed 4 dni kiedy zemdlałam w samochodzie, a zaczęłam sie budzić w czyimś domu. Wtedy znów przed oczami zobaczyłam ostrze i tego mężczyzne. Osiągnęłam coś wiecej niż to bo postarałam sobie przypomniec inne wydarzenia z tej wizji.
- Byłam w ciemnym pokoju, związana. Pamiętam jakby zapach krwi... Przede mną stał łysy mężczyzna, miał duży nos, cienkie usta i zielone oczy... a w ręku trzymał nóż.
-Spokojnie.- dopiero kiedy chłopak chwycił moją dłoń zorientowałam się, że cała drże. Zamknęłam oczy i wziełam głęboki wdech i wydech.
- Słyszałam słowa, ale wtedy wszystko było szumem. Dopiero kilka dni temu doszłam do tego o co chodziło. Mówił coś o skarbie i o tobie.- nawet w ciemności mogłam zobaczyć jak jego źrenice powiększają się, a ciało spina.- Chciał do ciebie wysłać nagranie. Napoczątku nie rozumiałam o co mu chodzi, ale potem widziałam dwóch chłopaków z kamerą...- Justin puścił moją rękę, przez co nagle uderzyło w nią zimne powietrze. Nim się spostrzegłam on wstał i zaczął strzepywać piasek ze spodni.- No co ty, ja jeszcze nie skończyłam . Gdzie idziesz?
- Do samochodu. Zaraz przyjdę.- chciałam rzucić jakiś komentarz, dotyczący jego bezczelnej postawy, ale darowałam sobie na inną okazję. Zwierzam mu się z dramatycznego wspomnienia i chyba troche mu zaufałam, a on w trakcie wstaje i idzie do samochodu na samym dole wzgórza.
Westchnęłam i zaczęłam kręcić głową. Dlaczego on tak zareagował, był taki nie spokojny, może moja historia tak na niego wpłyneła?
- Bieber to większa zagadka niż myślałam. - wstałam i aż się skuliłam kiedy mój obolały tyłek dał się we znaki, zupełnie jakby był spłaszczony. Dziwne uczucie.
Podeszłam do krawędzi i spojrzałam w dół na roztaczające się pode mną miasto. Wystarczyłby jeden krok w przód i pewnie leżałabym trupem teraz na jakiejś ulicy albo wisiała na płocie.
W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy Justin był mi kiedyś bliski. Czy byliśmy parą? Albo przyjaciółmi? A może wrogami? Nie to nie to. Nie wiem czy mogę mu powiedzieć o snach. Czy gdybym wymieniła choć jeden przypomniałby go sobie w życiu realnym?
- Nie chce. Prosze zatrzymaj to.
-Abigail czego kurwa nie chcesz?!
- Nie chcę moich snów w prawdziwym życiu.- szepnęłam odpowiedzią na wspomnienie, kilka godzin temu.
- Nie powinnaś się ich obawiać.
- AAAAAA! - odwróciłam się i wpadłam na czyiś tors. Prawa noga zsunęła się ze wzgórza razem pociągając za sobą moje ciało i gdyby w pore Justin mnie nie złapał umarłabym!
- Powinnaś być ostrożniejsza.- mrugnął , postawił mnie na ziemi i podszedł do naszego koca siadając na nim.
- C-co? Chyba żartujesz! Nie wiesz, że nie wolno straszyć ludzi kiedy są w stanie spokoju!? A już napewno nie kiedy stoją na krawędzi!- bezczelny uśmiech widniał na jego twarzy. - O! Komuś się już humor poprawił.- usiadłam na drugim końcu koca i zaczęłam bawić się sznurówkami od trampek.
- Co było dalej? - dokładnie wiedziałam o co mu chodzi, ale nie miałam zamiaru opowiadać. Wzamian odwróciłam się plecami w jego stronę. Niech sobie z nimi porozmawia. - Jesteś zła?
- Nie, udaje.- nawet nie widząc jego twarzy mogłam stwierdzić, że się uśmiecha. Idiota nie zdaje sobie powagi z sytuacji.
Westchnął, a kiedy ukradkiem na niego spojrzałam wcale się nie uśmiechał. Patrzył na mnie wyczekująco, a jego oczy wyrażały skruche. Odwróciłam wzrok w inną strone.
- Mogę cię przytulić?- jego nagłe pytanie wybiło mnie z rytmu. Wmurowało mnie w ziemie i nie potrafiłam nic zrobić, nawet powiedzieć słowa. Poczułam jego oddech przy mojej skórze, a jego głos odbił się o moje ucho.- Mogę?
- D-dlacz-czego? - nagle dostałam czkawki. Zawsze tak jest jak się zdenerwuje to dostaje czkawki,ale myślałam, że się tego pozbyłam! 
- Przytulanie czasami bardziej pomaga niż rozmowa.- wzruszył ramionami.
- Czy-czkawka- czyli chce- czkawka- sz mi pom- czjawka- óc? - uderzyłam się w czoło. Wciąż czkałam jak osioł i to było dziwne. Nie cierpię tego. Nic już nie mówiąc, poczułam jak jego ramiona owinęły się wokół mojej tali. Przyciągnął mnie do siebie, miażdżąc moje plecy, o jego tors.
To nie było zwykłe przytulenie. Mogę być głupia, ale to jest coś takiego jak : Dziewczyna wyjeżdża na kilka lat do innego stanu, a kiedy wraca do swojego chłopaka, a on tęsknił za nią bardzo i wtedy ją przytula z całej siły, wkładając w to mnóstwo miłości. Właśnie teraz to czuje.
- To co było dalej?- odezwał się z chrypą w głosie.
- Ten mężczyzna...on... Wbił ten nóż w moje ramie.- wzdrygnęłam się na samo przypomnienie sobie tamtej wizji. Nawet na bliznie na prawym ramieniu poczułam mrowienie.- Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że jedym z chłopaków, którzy to nagrywali był Danny, ale tamten facet mówił do niego James.- zobaczyłam jak ręce Justina zacisnęły się w pięści. Nawet się nie zastanowiłam tylko chwyciłam jego dłonie w swoje. Przestraszyłam się tym szybkim posunięciem, ale przeszło mi kiedy rozluźnił dłonie i splótł nasze palce.
- Pasują idealnie.- To już za wiele. Wyrwałam się mu i uwolniłam z uścisku siadając przed nim. Jego twarz skamieniała, nagle wyzbył się czułych emocji. Ten człowiek musi być bipolarny.
- To nie był sen tylko wizja... To też jest głupie.- zapadła kolejna cisza.- Myślisz, że to działo się naprawde? To by wyjaśniało moją blizne na ramieniu.
- Wszystko jest możliwe.- wzruszył ramionami.
- Sama już nie wiem... - zaczęłam bawić się złotym naszyjnikiem, przesuwając serce z dziurką dla klucza w prawo i lewo.
- Ładny. - coż postarał się chociaż o uśmiech, więc go odwzajemniłam.
- Nosze go odkąd pamiętam. Z tyłu serca jest wygraberowane "Tajemnicy trzeba strzec". Nawet nie wiem od kogo.- Bieber przyglądał mu się uważnie.- Coś z nim nie tak?
- Nie, nie. Po prostu mam wrażenie, że gdzieś go już widziałem.- wyprostpwał się i uśmiechnął.
- Właśnie te wrażenia, że gdzieś to widziałam albo słyszałam mnie dobija. A szczególnie to DjVu w snach.
- Abi... Opowiedz mi o twoich snach.- zamyśliłam się. Powiedzieć czy nie? Niektóre sny okazały się prawdą, reszta pewnie też by była gdybym je sprawdziła, ale co jeśli on pamięta, któreś z tych zdarzeń? Jestem na krawędzi i boje się. Może Bóg daje mi ten czas aby w końcu dowiedzieć się czegoś o sobie? Trzeba spróbować.
- Pamiętam sen gdzie byłam na jakiejś imprezie, siedziałam na sofie obok... Chyba Evans tak mi się zdaje, że to ona właściwie to mogłam to być też ja, ale to raczej ta Blair, niecierpie jej same mam przez nią kłopoty. Zresztą nieważne, wracając do tematu. Ruszyłyśmy do wyjścia czułam się wtedy wściekła i nagle niedaleko wyjścia usłyszałam- usłyszeliśmy twój śmiech. Naprawde! Stałeś opierając się ościane, paliłeś papierosa i popijałeś drinka. Ona ruszyła w twoją strone, a ja oczywiście za nią. Nie zadawała pytań nawet nie przywitała się z twoimi znajomymi. Po prostu chwyciła cię za ucho i wyprowadziła z klubu.- Justin siedział teraz nie ruchomo. Widziałam jak poruszał ustami, ale żadne słowa z nich nie wychodziły.
- Chodzi ci żebym opowiadała inne sny? - kiwnął głową i znów słuchał. Zachichotałam, uciszyłam Justina Biebera czy to nie dziwne? - Biegłam za dziewczyną pomiędzy uliczkami. Gonili nas jacyś ludzie i mieli czarne duże psy. Trzymała w ręku czarną skrzynkę. Wbiegłyśmy w ciemną uliczkę prosto do tego starego parku. Połamane drzewa i stare ławki. Dobiegła do jakiegoś drzewa i upadła, a ja razem z nią. Pamiętam, że czułam wtedy straszny ból w kolanach. Nie ruszała się, ale co się później okazało kopała dziurę. Co dziwne czułam piasek pod paznokcami i miałam całe czarne dłonie. Jakbym to ja kopała, a nie ona! Potem słychać było krzyki i Blair szybko wrzuciła skrzynkę w tą dziure i zakopała. Uciekła i słychać było tylko huk pistoletu...- zakończyłam, a on wyglądał jakby się dławił powietrzem.- Jeszcze? - szybko kiwał głową, więc zostało mi tylko dalej opowiadać. 
- Ten sen bardzo często się powtarza... Byłam w czyimś domu. Blair i ty kłóciliście się. Chciałeś z nią o czymś porozmawiać, ale ona nie chciała było jej to obojętne.
-Możemy w końcu porozmawiać?-zapytał brunet. - Nie mamy o czym.-Odparła nonszalancko, oglądając swoje paznokcie ignorując chłopaka.
- Nie mamy o czym ? Już prawie rok od śmierci Jeremiego,a ty nadal nie chcesz powiedzieć gdzie schowałaś to "coś" ważnego, co przekazał ci ojciec.- wstał i chwycił ją za nadgarstki.- Jestem jego synem i mam prawo wiedzieć co ci powierzył.
- A może on nie chciał, abyś ty wiedział ? Może nie jesteś jego synem i dlatego wybrał mnie zamiast ciebie. Nie ufał ci.- Po tych słowach w pokoju rozległ się głośny plask, wzdrygnęłam się na ten dźwięk i przycisnęłam do ściany. Dziewczyna trzymała się za policzek, a chłopak dyszał nad nią ze złości.
- Nigdy nie mów tego ponownie. Rozumiesz?- uniósł głos.
- Prawda boli, co ? Wmawiaj sobie co chcesz ale każdy w tym domu wiedział że Jerremy ci nie ufał. Wmawiaj sobie dalej że... - tym razem chłopak nie opanował swojej złości i uderzył dziewczyną o ścianę, tak że osunęła się po niej. Byłam sparaliżowana, nie wiedziałam co się dzieję ale czułam łzy na polikach oraz ból w szczęce.
- Zwariowałeś ? To bolało!...Pieprzony damski bokser.-mruknęła cicho, a łzy płynęły po jej polikach. Podniosła się i spoliczkowała go. - Nienawidzę cię!
- Przepraszam.- chciał do niej podejść ale ta odskoczyła od niego. - Nie zbliżaj się do mnie ! Byłam głupia wierząc że już więcej razy tego nie zrobisz. - chwyciła w dłoń, kurtkę z krzesła i ruszyła do drzwi.
Stałam teraz na dworze, dokładnie to przed domem, kiedy przez drzwi wybiegła para z pokoju. - Zaczekaj ! Dokąd idziesz?
- Jak najdalej od ciebie! - rzuciła i uciekła od niego.
Obserwowałam ją z daleka, szła ciemną uliczką, straciłam chwilę uwagi i kiedy spostrzegłam się już jej nie widziałam. Poczułam przeszywający ból w plecach, odwróciłam się w stronę ślepego zaułka, a tam dziewczyna którą zgubiłam, leżała na ziemi, a wokół niej kilka starszych mężczyzn. Chciałam coś zrobić ale ból nasilał się z każdym razem kiedy tamta obrywała cios. Upadłam na ziemię skomląc. Próbowałam wstać, wyciągnęłam rękę w stronę pustej przestrzeni. Chciałam widzieć co dalej ale powoli wszystko stawało się czarne i znikało. 
- I tak to się skończyło. Nie wiem co było dalej i chyba nigdy się nie dowiem...
- Porwali cię.- wyrwało mu się. Zdziwił mnie widok łzy na poliku u Justina.Myślałam, że tacy jak on nie płaczą.
- Nie rozumiem... Blair porwali tak? O to ci chodzi?
- Nie, nie i nie.- kręcił głową.- Ty nic nie rozumiesz. To ty...To ciebie porwali. To ty wyprowadziłaś mnie z klubu za ucho, ty zakopywałaś skrzynię. To ciebie uderzyłem. To ty jesteś dziewczyną ze snu.- czy tylko mi zrobiło się właśnie niedobrze?
- Napewno się pomyliłeś. Przecież rodzice mówili mi....
- Oni kłamali. - przerwał mi i zaczął bawić się naszyjnikiem, na którym wisiał złoty kluczyk.
- Chyba nie masz na myśli, że jestem Blair Evans? - rozszerzyłam oczy, wiedząc do czego dąży, ale na szczeście Justin rozwiał mój strach.
- Po prostu to ty jesteś swoją dziewczyną ze snu. Widzisz w dwóch osobach, widzisz to co się działo kiedyś. To twoje wspomnienia.
- Cholera. - położyłam się głową na trwaie, a resztą na kocu .
- Nie jesteś w szoku? - zapytał zdziwiony.
- Pocieszam się faktem, że to przynajmniej nie Evans jest tą dziewczyną ze snu....- zapanowała cisza. Westchnęłam, a jednak to ja, to moje wspomnienia. Gorzej już chyba być nie może. Co dziwne naprawdę nie jestem w żadnym szoku, właściwie to już na początku przeczuwałam, że to moje wspomnienia, tylko po prostu gdzieś to zagłuszyłam albo.... to po prostu ten stan przed szokowy i za chwilę znów zacznę płakać.
- Taa nie jest...- mruknął prawie nie słyszalnie i położył się obok.
- Justin czy to znaczy, że my kiedyś.... no wiesz....- patrzył na mnie nie rozumiejąc, albo udając, że nie rozumie. Chciałam zapytać czy byliśmy parą, ale jakby okazało się, że nie, raczej nie chciałabym wyjść na dziwną. - Kim byliśmy dla siebie?
- My? yy-hm ugh. Przyjaciółmi?
- Pytasz się czy odpowiadasz? - westchnął już chyba setny raz dzisiaj.
- Nasza sytuacja była skomplikowana. Myślę, że byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi i...
- Kochałam cię, a ty mnie? - szybkim ruchem zamknęłam sobie usta, ale było juz za późno. Dlaczego nigdy nie potrafię się zamknąć? Spojrzałam na niego, ale on się nie ruszał, głęboko myślał nad moim pytaniem. W tym momencie powinnam powiedzieć, żeby zapomniał, ale nie mogłam nic z siebie wydusić.
- Czy ty mnie kochałaś nie wiem, jakoś nigdy nie zdradzałaś się ze swoimi uczuciami, a ja? Ja...
- Kochałem Blair. - dokończyłam za niego, kiedy przypomniała mi się historia, którą jedna dziewczyna opowiadała pierwszego dnia w szkole. - , zapomnij, że zapytałam. - uśmiechnęłam się kiedy na mnie spojrzał. Właściwie dlaczego o to zapytałam? Przecież wcale mi nie zależy, czy gdyby odpowiedział, że byliśmy parą to coś by zmieniło? Za dużo pytań tego dnia. 
- Gdybyś miała szansę na przypomnienie sobie jakiegoś wspomnienia, co by to było?
- Nie mam pojęcia, chciałabym żeby to było coś miłego.-  a potem poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągnęłam telefon, na wyświetlaczu wyświetliło się imię Chaz'a. Potem spojrzałam na godzinę i myślałam, że się uduszę powietrzem.
- Już jedenasta!- przesunęłam palcem po ekranie i odebrałam połączenie.
- Gdzie ty do cholery jesteś?!- wydobył się krzyk Chaz'a z drugiej strony, że aż musiałam odsunąć telefon od ucha.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie zwróciłam uwagi na czas, zaraz będę w domu.
- Zapytałełm gdzie jesteś?
- Nie wiem, zaraz będę.
- Lepiej się pośpiesz, bo rodzice są już blisko do zawiadomienia policji o twoim porwaniu.
- Uspokój ich i powiedz, że zaraz będę. Pa. - rozłączyłam się i jak tropeda wbiłam się w górę.
- Musimy jechać, jeszcze chwila i zacznie szukać mnie policja, a ciebie oskarżą o porwanie. - przeklnęłam w myślach. DOSTAŁAM SZANSĘ. Szanse na poznanie siebie i swojej przeszłości, a ktoś to musi psuć.- Justin obiecaj mi coś.
- Co?
- Że opowesz mi całą prawde o mnie.
- Całą? - zapytał zdzwiwiony z tym dziwnym uśmiechem niesmaku.
- Całą. Obiecaujesz?
- Obiecuję.- mogłabym przysiądz, że to nie było szczere. On coś przede mna ukrywał.
- A no i jeszcze jedno.
- Co? - zapytał przerażony.
- Musisz odkupić mi truskawki!

***

Wyskoczyłam z samochodu, ale zanim Justin odjechał krzyknął. 
- Śnimy o tych na których nam najbardziej zależy. - przypomniał mi się dzień kiedy powiedział to samo. Wtedy pierwszy raz mój sen sprawdził się w realnym życiu i znalazlam czarną skrzynkę. 
Otworzyłam drzwi i jeszcze dobrze ich za sobą nie  zamknęłam, a rodzice już byli przy mnie. 
- Panno Hayes, gdzie byłaś? W tej chwili masz odpowiedzieć.- wymachiwała mi przed oczami palcem mama. Powiesiłam swoją kurtkę na wieszak i ominęłam ją, zachowując się arogancko czego ona nie znosi. 
- Robiłam projetk. 
- O tej godzine? I jak ty się zachowujesz?! Jestem twoją matką i wymagam od ciebie kultury. 
- Abigail, mama ma rację, jak ty się zachowujesz?
- Jak ja się zachowuję? Ja? Jak wy się zachowujecie? Kryjecie przede mną moją przeszłość, kłamiecie mi w żywe oczy! 
- O czym ty mówisz? 
- Nie udawaj zdzwionej Smanto. 
- Nie wolno cię się odzywać do mnie w ten sposób. 
- Pamiętasz kiedy po wypadku mówiłam wam o moich snach? Opowiadałam wam o  nich. To były moje wspomnienia! A wy co powiedzieliście? Że to sobie wymyśliłam!  Kłamcy! 
- Jesteś bezczelna. Nie pozwalam ci tak się do nas odzywać. Masz szlaban do końca tego miesiąca. - zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do niej bliżej. 
- Możesz mnie zatrzymać w domu, ale nie zatrzymasz moich wspomnienień. Nie wiem co się działo w przeszłości, ale wiedz, że ona wraca. - jej ręka powędrowała do ust, a z jej oczu wyleciała jedna łza.  Poczułam na plecach dreszcz i zimne powietrze, które rozwaliło mi kitkę. 

 Abigail nie wiedziała co mówi i jak bardzo wpłynęło to na jej matkę. Przeszłość, którą miała Abigial nie była czymś kolorowym. Była wielką walką o życie i wygraną, dlatego nie potrafiła zrozumieć szoku matki. Ona chciała ją chronić, ale życie toczyło się dalej, a przeszłość jej córki naprawdę wraca. Wiedziała, że musi zrobić wszystko aby to powstrzymać. Nie starci drugi raz drugiego dziecka.

        __________________________________________________________________

Jezy Justin miało być szybko i na temat ale ty musiałeś się rozczulić.  Zawsze robisz wszystko na opak xD  

Dwa słowa : Kiepski i krótki. 
Przepraszam za błędy, ale jak pisze rozdział to nie zawsze mam czas wszystko dokładnie sprawdzić, a najgorsze teraz, że program mi się popsuł do sprawdzania :c 

Nie za bardzo mi się podoba ten rozdział ewentualnie końcówka. Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba. Kometujcie :) 


A i jeszcze jedno niedługo będę miała już swój szablon awwww. Własny szablon Bloga Amnezja. 
No i jeszcze drugie co wy na to, że teraz będę dodawać przy rozdziałach takie obrazki? Już mówię, że nie zawsze będą na nich Lilly Collins i Justin, czasami będą to inni aktorzy, ale będą opisywali daną sytuację ;) 



16 komentarzy:

  1. boziu,ideał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały!! Pisz dalej. Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze świetny :-) Nie moge się doczekać kolejnego :* ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to,jak zawsze swietny :D !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział *-* naprawdę genialny! z cierpliwością wyczekują na jakieś namiętne sceny między Abigail a Justinem. jejku, ale by były emocje, jakby się pocałowali czy coś w tym stylu asdfghjkdfghf czekam na kolejny ;) @whitegoody

    OdpowiedzUsuń
  6. matkoo super,zgadzam sie z komentarzem wyżej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale,nastepny szybkoo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bozeee,nasepnyyy szybko <33

    OdpowiedzUsuń
  9. *_* pośpiesz się z następnym let's go! xD ♥ ♥ ♥
    laura xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. najlepsze ! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. cudoo <3 kazdy rozdział jest wspaniały :*

    OdpowiedzUsuń