Szłam szkolnym korytarzem, wściekła na mój dzisiejszy sen. Nadal jestem sparaliżowana, bo kiedy tylko się obudziłam zaczęłam krzyczeć w poduszkę " Dlaczego to on!!" Nie wiedziałam że robię to tak głośno, ponieważ do pokoju wleciał wtedy Chaz.
- Co się dzieje?
- Nienawidzę JUSTINA BIEBERA!!
Nie do końca mnie rozumiał, ponieważ nie dałam mu wyjaśnień. Nawet sama ich nie dostałam. Zaczynam się bać i to poważnie, a jeśli ten koleś się do mnie zbliży oderwę mu jaja, dosłownie. Wow, to chyba kolejny z moich charakterów. Jestem jak ten mężczyzna z książki "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a." Nie chce już tych głupich snów, dlaczego nie mogło być tak jak zawsze, gdzie nie widziałam nikogo? Dlaczego nie znam odpowiedzi na pytanie dlaczego on?
Idę w stronę sekretariatu. Zamierzam sprawdzić zdjęcie Blair Evans, mam nadzieję że w końcu dowiem się jak wyglądała i czy naprawdę jestem do niej podobna. Ale miałabym psikusa jeżeli byłoby tam moje zdjęcie. Zaśmiałam się do siebie.
Doszłam pod drzwi sekretariatu i zapukałam.
-Proszę.- usłyszałam i weszłam tak cicho jakbym się wkradała. Nie wspominałam, ale jestem w tym mistrzem.
- Dzień dobry. - powiedziałam, widząc sekretarkę siedzącą za biurkiem. Miała krótkie blond włosy, czarne okulary, a ubrana była podobnie jak w tych biurowcach, czyli czarna ołówkowa spódniczka i biała koszula.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- Obsługa jak w markecie.
- Chciałabym uzyskać album ze zdjęciami uczni z ostatnich dwóch lat.
- Umm... Jasne, poczekaj chwilę.
Usiadłam na czarnej wygodnej sofie i patrzyłam jak sekretarka wychodzi. Naprzeciwko mnie były drzwi, które prowadziły do dyrektora, z którego słychać było krzyki. Najwyraźniej ktoś coś przeskrobał i teraz ma problemy.
- Ciągle nie ma cię w szkole !
- I jaki w tym problem?
- Nie zamierzam dalej prowadzić z tobą konwersacji panie Bieber. Proszę stąd wyjść. Wyślemy list do twojej matki.
- Pieprzcie się wszyscy ! Do widzenia.
Drzwi się otworzyły, a w nich nie jak kto inny jak Justin Bieber. Sparaliżowana tym widokiem, chciałam żeby ta sofa pochłonęła mnie. Czułam tylko strach, nie chciałam go widzieć. Niech wszystko zniknie razem z nim. Może wtedy wszystko wróci do normy? Nic nigdy nie było normalne w twoim życiu.
Nawet się nie spostrzegłam kiedy, stanął na przeciwko mnie. Jego perfumy uderzyły w moje nozdrza. To był przyjemny zapach, przy którym chciałabym się budzić co rano. FUUU, nie chce mieć go przy sobie nigdy, wystarczy mi dzisiejsza noc.
- Cześć, jak się czujesz? - nie mógł po prostu odejść ? Utrudnia całą sytuację. Mam ochotę się rozpłakać ze strachu. Ręce zaczęły mi się trząść, nie miałam nawet siły żeby się odezwać. Spojrzałam tylko wystraszona w jego czekoladowe oczy, które tak często, każdej nocy prześladowały mnie. Dlaczego nie domyśliłam się wcześniej?
- Yyy....Umm...
- Mam !- do pokoju weszła sekretarka. Uff, odetchnęłam z ulgą, uratowała mi życie. Pośpiesznie wstałam i ominęłam Justina. Zrobił zdziwioną minę, wzruszył ramionami i wyszedł. Mogłabym zacząć tańczyć taniec szczęścia.
- Dziękuję, odniosę później. - zabrałam od niej album.
- Są tam zdjęcia z ostatnich 5 lat, aż do teraz.
- To dlatego jest taki ciężki.- uśmiechnęłam się i wyszłam.
Szłam przez korytarz, przewracając kartki albumu. Szukałam roku 2011, tak mówiła dziewczyna, która opowiadała historię Blair, i te wszystkie plotki. Trochę mi to zajęło bo kiedy znalazłam rok 2011 musiałam jeszcze poszukać jej imię i nazwisko.
- Gdzie ona jest? Powinna tu być, chyba że nie zdążyła wtedy na zdjęcia... Jest! Zaraz chwila.... O MÓJ BOŻE!
Album wypadł mi z ręki, nie mogłam powstrzymać moich roztrzęsionych dłoni. Oddech nieznacznie przyśpieszył. Czułam że stoję w jednym miejscu, a wszystko się zatrzymało. Bałam się że dostanę ataku paniki.
Nachyliłam się do albumu jeszcze raz, który leżał otwarty na tej samej stronie. Widząc to zdjęcie po raz kolejny, jedną rękę przyłożyłam do ust, a drugą na serce. Próbowałam się uspokoić ale to nic nie dawało. Jedynie o co teraz mi chodziło to "ONA NIE MOŻE NIĄ BYĆ" Ale to nie wszystko, wtedy zrozumiałam jak bardzo Blair Evans jest podobna do mnie.
Idiotko przecież to jesteś ty.
***
Nie wróciłam wtedy do domu, mama chyba by oszalała. Próbowałam się uspokoić przez jakieś dwie godziny, dopiero kiedy pielęgniarka dała mi tabletki, wszystko jakby znów płynęło swoim rytmem. Tyle że ja nadal nie rozumiałam, jak to mogło się stać.
Stanęłam na miejscu. To tutaj, miejsce z mojego snu. Znów panowała ciemność, nie to że się bałam czy coś... Kogo ja oszukuje, majtki mam mokre ze strachu. Nie wiem dlaczego tu przyszłam. Może potrzebuję wyjaśnienia? Jestem jednocześnie wściekła jak i przestraszona.
Weszłam w ciemną uliczkę w którą wbiegła dziewczyna. Trzymałam się muru, żeby nie zgubić drogi. Wtedy przypomniałam sobie o telefonie w kieszeni. Wyjęłam go i oświetliłam nim drogę. Szłam do miejsca, gdzie szumiały drzewa i słychać było wodę. Nie powiem że to było dziwne, bo w moim życiu nic nigdy nie było normalne.
Dotarłam do miejsca, którego chyba nigdy nie chciałam widzieć.
Zniszczone ławki.
Ogromne kamienie powciskane w ziemię.
Połamane drzewa.
Zarośnięte jezioro.
Chyba nie muszę mówić, co to za miejsce ?
Dokładnie to. Miejsce ze snu.
Chciałam wrócić, uciec stąd, ale musiałam to sprawdzić. Mówią że ciekawość jest najsilniejsza i mają rację. Muszę się upewnić czy moje sny są prawdziwe czy tak naprawdę je sobie wyobraziłam i bohaterów również. Może wtedy mój głupi umysł zrozumie że moje sny to fikcja, a ja przekonam się że wszystko co do tej pory się stało to tylko przypadek.
Szłam w to samo miejsce gdzie upadła, ona. Mały pień z ogromnymi korzeniami wystającymi po za ziemię. Co jeśli ta skrzynia tam będzie? Nie chciałam o tym myśleć, wolałabym aby jej tam nie było.
Upadłam na kolana obok dokładnie tego samego miejsca, gdzie powinna być czarna skrzynia.
To chyba będzie ten moment prawdy. Zaczęłam kopać. Nie czułam nic twardego, więc byłam spokojna i odetchnęłam z ulgą. Byłam już tak szczęśliwa że nic tam nie znajdę, kiedy szczęście odwróciło się przeciwko mnie. Pod palcami poczułam śliską rzecz. Nie była to ziemia, na co miałam ochotę, a skrzynka. Zaczęłam kopać głębiej, aż moim oczom ukazało się w całości rzecz którą chciałabym wyrzucić i zapomnieć. Z dołka wyciągnęłam czarną skrzynię.
- Nie mogę w to uwierzyć.- szepnęłam, przerażona. Nikt mi nigdy nie wmówi dziwniejszej w życiu historii, bo ta przebija wszystkie.
Wstałam i otrzepałam się z piasku. Obejrzałam dookoła skrzynkę, kiedy usłyszałam kroki. Przestraszona odwróciłam się, ale nikogo tam nie było. Znów wróciłam do skrzynki. Była zamknięta na kłódkę, poczułam zdenerwowanie.
Wpadłam na pomysł, z mojego koka wyciągnęłam czarną wsuwkę. Stara metoda. Wygięłam ją, tak że była prostym patykiem, wcisnęłam wsuwkę w kłódkę i kręciłam nią w środku. Trochę mi to zaszło, ale nagle udało się kłódka pękła.
Wtedy całe zdenerwowanie i determinacja odeszły. Znów zrobiłam się przestraszona. Właściwie co ja tutaj robię? Jest ciemno, późna godzina, na dodatek siedzę w miejscu z mojego snu. Chociaż najgorsze w tym wszystkim jest to że mój sen jest realny. W ręku trzymam skrzynkę. Boję się jej, nie wiem czy chcę wiedzieć co tam jest ? A jeśli narkotyki? Przecież gonili ją wtedy,a potem były strzały pistoletu. To na pewno nie będzie pluszowa zabawka. Znów usłyszałam kroki, przestraszona chciałam uciekać, lecz kiedy się odwróciłam wpadłam na czyiś twardy tors, tak że upadłam.
Czy to koniec? Zostanę teraz zabita. Albo zgwałcona i zabita. Nie powinnam tu być, mogłam iść prosto do domu. Dlaczego ja wszystko komplikuje. Już nigdy nie zobaczę rodziców, ani...
- Wszystko w porządku? - O matko morderca się odezwał!!... ale zaraz przecież mordercy nie pytają się czy wszystko w porządku. A ten głos, jest mi już dobrze znany. Tylko nie mówicie że to ten idiota.
- Justin Bieber. - wypowiedziałam i wstałam. Zdenerwowanie znów wróciło. On mnie prześladuje.
- Zapytałem czy wszystko w porządku? - powiedział groźniej.
- A ja odpowiedziałam "Justin Bieber". Głuchy jesteś? - założyłam rękę na biodro. Wtedy przypomniałam sobie o skrzynce ale za późno ponieważ on ją zauważył.
- Co ty tu robisz? - podszedł do mnie i wyrwał mi skrzynię.- Skąd to masz?- nie miałam pojęcia co mu powiedzieć. Prawdę . Chociaż i tak mi nie uwierzy, weźmie mnie za chorą psychicznie.
- Bo ja..Um..
- Skąd, wiedziałaś o skrzyni?- niby szepnął do siebie, ale mogłabym przyjąć to jako pytanie do mnie. Zakłopotana nie wiedziałam czy odpowiedzieć. - Zapytałem się o coś? O głuchłaś idiotko? Nie masz języka? Wydawałaś się taka wyszczekana, jednak pozory mylą.
- Nie masz prawa nazywać mnie idiotką! - wytknęłam w jego stronę palec, wow kolejny mój charakter?
- Więc odpowiedz! - wciąż się wahałam, przecież mi nie uwierzy. Zresztą co on tutaj robi?
- Właściwie co ty tutaj robisz? Znowu śledziłeś mnie. Dwa dni temu też tu byłeś i to nie przez przypadek. To ty byłeś tym chłopakiem z kawiarni ! Po co to robisz? Kim ty jesteś!
- Dobra jesteś. Ale to ja zapytałem pierwszy. Skąd wiedziałaś gdzie schowana jest ta skrzynia, Abigail? A może to nie twoje prawdziwe imię, hmm?
- Co?- oburzona wstrząsnęłam głową, o czym on mówi? Ten koleś jest chory.
- W co ty się bawisz? Próbujesz nas nastraszyć?
- Ja się z wami bawię? Nie rozumiem.- byłam już coraz bardziej wkurzona.
- Nie udawaj. Wróciłaś tu i próbujesz udawać Evans, ale my cię przejrzeliśmy i nie pozwolimy ci w ten sposób grać.
- Udaje? Jaka gra? Cholera, nie wiem o czym ty mówisz człowieku. - podszedł do mnie bliżej, wyraźnie wkurzony. To samo mogę powiedzieć o mnie, wystarczy jedna chwila i wybuchnę. Bieber szykuj się na niespodziankę.
- To skąd do cholery wiedziałaś o tej skrzyni?!
- Bo Ty i Blair Evans śnicie mi się codziennie, idioto! - no i wybuchłam.
Dzisiejszy sen był spokojny, nie przedstawiał żadnych strasznych scen po prostu dwójkę ludzi siedzących na sofie, ta sama dwójka co zawsze tylko że tym razem poznałam jego twarz. Spojrzał w moją stronę i znów te karmelowe oczy i wtedy nie miałam wątpliwości że to ten sam chłopak, przyjaciel mojego brata Justin Bieber. Nie dość że poznałam jego twarz to zdjęcie w albumie było zdjęciem dziewczyny z mojego snu, a jednocześnie mogło być moim zdjęciem.
Owszem panie i panowie, Justin Bieber i Blair Evans są bohaterami moich snów.
Wyrwałam się z zamyśleń i spojrzałam na Justina, który tak samo osłupiały patrzył na mnie i próbował coś wydusić, ale jedyne co mu się udało to " Co?"
- Nie mam zamiaru powtarzać się drugi raz. - skupiłam całą swoją uwagę na skrzynce, chciałam mu ją odebrać. Nie na darmo przyszłam do ciemnego miejsca gdzie mogą czaić się dzikie zwierzęta albo seryjni mordercy.
- Ale ja nie rozumiem... Jak to ci się śnię? Ja i Evans? Nie możliwe...- jedną ręką chwycił się za głowę, a drugą nadal trzymał w ręce skrzynię.
- Mógłbyś mi oddać tą skrzynię?
- Dlaczego jest dla ciebie taka ważna? To nie twoje.- zauważył.
- Zachowujesz się jak dziecko.- przyznałam i podeszłam do niego. Chciałam zabrać mu skrzynię ale się odsunął.
- Odpowiedz.
- Jesteś głupi czy głupi? Przecież mówiłam że ty i i ta Evans śnicie mi się się co noc. Już dobre dwa lata. Co noc mam jakiś sen i tylko wyłącznie z wami. Odbywają się różne sceny, na przykład kradzieży, kłótni, szczelaniny i ten. Śniło mi się że Blair wbiega tu i zakopuje tutaj tą skrzynię, potem uciekła i słychać było tylko strzały.
- A jak znalazłaś to miejsce? - czułam się jak na komendzie. Brakuje tylko lampki, która świeci ci w oczy i kajdanek.
- Szłam do domu, zgubiłam się i natknęłam na to miejsce, moment kiedy byłam nieobecna i "darłam się jak opętana" dostałam wspomnień podobnych do mojego snu. Dzisiaj wróciłam tu i jestem przerażona bo to wszystko jest prawdą. - stał oszołomiony, w sumie ja też. Powiedziałam mu całą prawdę. Jutro będzie wiedzieć o tym cała szkoła.
- Brałaś coś?
- Nie, nie jestem ćpunką. Wiem że to nie normalne. Uwierz mi ja też tego nie rozumiem. Dopiero dzisiaj dowiedziałam się że moim chłopakiem ze snu jesteś umm...Ty. - zapanowała cisza, gdzie on chyba wszystko sobie przetwarzał.
- Blair?
- O nie, nie ! Nie jestem żadną Blair od razu sobie wbij to do głowy. Jestem Abigail, powtarzam to chyba setny raz... Sprawdźmy co jest w skrzyni.
- Tylko że ja wiem co tam jest.- znieruchomiałam.
- A-ale, jak to?- pamiętacie jak mówiłam, że czuję się jak w komedii romantycznej dla nastolatek? Teraz ewidentnie zmieniam zdanie. To horror, miejmy nadzieję że nie gram w nim głównej roli.
- Bo to ja pakowałem tutaj broń, a Blair miała ją przenieść.
- To wszyst....Chwila czy ty powiedziałeś broń?- potwierdził- Czyli że w tym czarnym pudle jest broń?
- I to jeszcze naładowana.- uśmiechnął się. Chwyciłam się za serce, myślałam że dostanę ataku serca.
- Gdybym dotknęła tą broń... Byłyby tam moje odciski palców i-i... O matko! - byłam przerażona, w tym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Znów się przestraszyłam. Wyjęłam go z kieszenie i z strachem spojrzałam na wyświetlacz.
"Chaz"
Ręce same mi dygotały, z roztrzęsieniem przejeżdżałam palcem po ekranie. Przyłożyłam telefon do ucha i spojrzałam na Justina, który otwierał skrzynię.
- Halo? -szepnęłam, ponieważ bałam się że łzy które nagromadziły się w moich oczach ze strachu i zdenerwowania mogłyby wypłynąć.
- Abi! Gdzie ty do cholery jesteś?!
- Tam gdzie w-wtedy. - przyznałam. Mogłam już zobaczyć jak ściska dłonie ze złości.
- Co ty tam robisz? Przecież.... Abigail coś ty znów narobiła? Przecież mówiłem ci żebyś tam więcej nie chodziła! Powinnaś być w domu!
- Jestem tu z Justinem. - pisnęłam, łzy zaczęły spływać po moich polikach przez Chaza który na mnie nakrzyczał. Justin spojrzał na mnie z otwartymi oczami, wiedziałam że mu się to nie spodoba, ale przecież jest kolegą Chaz'a może on coś w skóra. Bez słów powiedziałam mu " Pomóż mi" i chyba zrozumiał.
- Z Justinem?! Co Bieber robi tam z tobą?
- No bo...Umm... - nagle telefon został mi wyrwany.
- Joł Stary... Uspokój się... Byłem tu, sam wiesz po co, a ona znów tu była... Nie wiem.... Miałem ją tu zostawić? Sam pomyśl. ... Chyba żartujesz.. Nie ma ich?... Ok, 10 minut. - rozłączył się i oddał mi telefon. - Chodź. - ruszył przed siebie. Zanim się spostrzegłam był już na początku zarośniętego jeziora.
- Hej! Zaczekaj, na mnie. - dogoniłam go i zatrzymałam za rękę, przez moje ciało przeszło dziwne uczucie, jakby tęsknota. Nie chciałam go puszczać, mój umysł nie chciał nawet o tym myśleć, a ja miałam ochotę się rozpłakać ze szczęścia że znów mogę go trzymać. O czym ja mówię? Justin spojrzał na nasze dłonie i gwałtownie je rozłączył. Nie lubi czułości? Powinnam to zapamiętać. - Dokąd idziemy?
- Do samochodu. - odpowiedział i znów ruszył przed siebie.
- Jedziemy gdzieś? - zapytałam i stanęłam na środku przejścia.
- Ty. -wskazał na mnie palcem.- Jedziesz do domu.
- A co z skrzynią i pistoletem?- szłam za nim jak posłuszny piesek.
- Zabiorę ze sobą.- podszedł do czarnego Mercedesa CLA, znam się trochę na tym. Tata uwielbia programy samochodowe. Dlaczego wszystko co wszyscy robią, odbija się na mnie?
- Wow, fajne autko. Mogę poprowadzić?- spojrzał na mnie i uniósł prawą brew. Jego wzrok był kpiący, nawet usta delikatnie drgały.
- Masz prawko?- otworzył odrzwi i oparł się o nie.
- No nie, ale...
- Więc nie mamy o czym mówić. Wsiadaj.- wskoczył na swoje miejsce i zamknął drzwi. Spojrzał na mnie przez szybę i czekał aż wejdę. Pokręcił kpiąco głową, a na jego usta wkradł się mały uśmiech.
- Dupek.- mruknęłam i wsiadłam do auta.
- Myślałem że chcesz tu zostać.- odpalił silnik i ruszył w stronę mojego domu.
Podróż była cicha, kilka razy Justin zerkał na mnie, jakby się chciał upewnić czy nadal tu jestem.
- Właściwie to dlaczego ty bierzesz tą skrzynię? To ja ją znalazłam.- spojrzałam na niego. Skupiony na drodze nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
- Ale broń jest moja.- wzruszył ramionami. Przyznałam mu rację. Zresztą nie chciałam mieć tej broni, tata jest policjantem, gdyby ją znalazł? Mogłabym powiedzieć że to jego, albo zabawkowy, chociaż nie chciałabym żeby dowiedziała się mama. Do głowy przyszło mi jeszcze jedno pytanie.
- Dlaczego mnie śledzisz? - spojrzał na mnie, z okropnym spojrzeniem z obojętnością. Trochę zabolało, nie wiem czemu. Przecież ja go nawet nie lubię!
- Mogłabyś przestać zadawać pytania? To jest to co robisz od początku spotkania. Zamknij się w końcu.
Posmutniałam, jego słowa uderzyły we mnie jak piorun. Nie wiem dlaczego się tak przejmuję, słowa bolą, ale on mnie nie obchodzi. Udałam obrażoną i czekałam na moment kiedy tylko dojedziemy do domu.
Justin jest tajemniczy, a tajemnice nie są już dla mnie takie fajne, od kiedy znalazłam tą skrzynię. Stawarza dla siebie barierę, ale kiedyś ona tak urośnie że sam nie będzie potrafił przez nią przejść.
Samochód stanął, odwróciłam głowę w stronę okna, patrząc na mój dom. Lampka świeciła się tylko w kuchni, mam nadzieję że rodzice są jeszcze w pracy. Otworzyłam drzwi, chcąc wychodzić.
- A ty nie idziesz? - zapytałam za nim wyszłam.
- Nie. - wzruszyłam ramionami. Na sercu zrobiło mi się ciężko tak jakby smutno, że mnie opuszcza, ale skąd takie uczucie nagle we mnie zagościło.
Wysiadłam z auta i zamknęłam drzwi. Pokiwałam mu delikatnie i chciałam odchodzić. Słyszałam jak szyba od samochodu się otwiera, a on krzyknął.
-Śnimy o tych na których nam najbardziej zależy. Pamiętaj .- zanim zdążyłam się odwrócić i zapytać o co chodzi, on już odjechał.
Zostawił mnie samą z zdaniem to rozwiązania. Zagdaka, za zagadką i nigdzie nie widać końca. Nie rozumiem o co mu chodzi, oficjalnie przyznaję że Justin Bieber... Mnie intryguję. Jest taki tajemniczy, a na dodatek jest moim cudownym chłopakiem ze snu. Chciałabym go bliżej poznać. Chociaż niektóre plotki już do mnie dotarły, wierzę że człowieka trzeba poznać od środka, a może kryje on jakąś tajemnice? Niby tylko historia z Blair Evans jest ciekawa, a jego uczucia? Teraz chciałabym je poznać. Boję się go to prawda, nie raz sen pokazał mi jego złe oblicze, ale czy to nie mógł być tylko wybryk mojej wyobraźni, przecież nie potrafimy panować nad nią, ani nad snami. To wszystko ma swój rytm. Śnię o nim, a teraz go chcę poznać, ale to nie znaczy że go lubię, bo wcale tak nie jest. Teraz znam rozwiązanie, ale chwila... Czy Bieber sugeruje że mi na nim zależy?
Bardziej niż możesz sobie wyobrazić Blair Evans.
____________________________________________________________
Hej wszystkim, mamy 5 rozdział " Poznałam jego twarz". Mam nadzieję że wam się spodoba bo mi nie bardzo, ale następny będzie lepszy :)
Wow, Abi w końcu po 2 latach zobaczyła twarz swojego cudownego chłopaka ze snu. Jesteście ciekawi co będzie dalej? Kolejne rozdziały naprawdę przyniosą wam silne wrażenia, nawet się tego nie spodziewacie.
Zdradzę wam tylko że 6 lub siódmy rozdział będzie o imprezie na którą Abigail zamierza się wybrać. Oczywiście zgadnijcie kto jest organizatorem całej imprezy xD
Do następnego ♥
Czytasz= Komentujesz
Naprawdę poświęcam dużo czasu na bloga, więc moglibyście mi to umilić chociaż jednym komentarzem.
boże to jest boskieee,nie moge doczekac sie kolejnego :D
OdpowiedzUsuńOmg ... świetnee, czekam na następny ! ;*
OdpowiedzUsuńomggg, to opowiadanie jest naprawdę genialne! czekam na następny :P
OdpowiedzUsuńświetne <33 kocham .. czekam nn :*
OdpowiedzUsuńBoże , CUDOWNE !!!! czekam na nn ! :*
OdpowiedzUsuńJeju,kocham <3
OdpowiedzUsuń