wtorek, 31 grudnia 2013

7. Wszystko co robią to zabranianie

 Abigail Pov

- Mamo, wytłumaczysz mi co to miało być?- powiedziałam wściekła, kiedy oby dwie znaleźliśmy się  w domu.
- Nic. Przecież ci już mówiłam, zostawiłam włączony piekarnik. - ściągnęłam buty i obrażona poszłam do kuchni.
- Wcale nie zostawiłaś. Piekarnik jest wyłączony... Wiedziałam, że to co wydawało się realne, wcale takie nie będzie.
- Myślałam, że zostawiłam go włączonego. A jeśliby był? Chyba dobrze, że się upewniłam. - powiedziała podchodząc do ekspresu. Wtedy do kuchni wszedł tata, trzymając w ręku gazetę.
- Co tu się dzieje?.. Co ci tak ręce drgają Samanto. - spojrzałam na jej dłonie i rzeczywiście drgały. Coś jest narzeczy, ale ona się z tym kryje. Co stało się w tym sklepie? - Abigail?
-  Mama zabrała mnie na zakupy, poszłam przymierzyć jakąś sukienkę, a po 15 minutach ona zaczęła się wydzierać że jedziemy do domu i nie chce mi powiedzieć co się stało. Z naszych zakupów wyszło jedno wielkie gówno.
- Abigail język! - krzyknęła mama, znak że powraca do swojego żywiołu.
- Stwierdzam fakty,a teraz żegnam. Popsułaś mi cały dzień... Myślałam, że w końcu będzie normalnie.- poczułam małą łzę, która spłynęła po moim poliku. Odwróciłam się i poszłam do pokoju.

Trzasnęłam mocno drzwiami, żeby wiedzieli, że tak szybko mi nie przejdzie. Siadając na łóżko, wszystko jakby ze mnie odpłynęło. Nie czułam już złości, tylko rozczarowanie. Położyłam się na łóżku, wpatrzona w sufit. To miał być normalny dzień, liczyłam na to. Myślałam, że ona już taka nie będzie, a teraz znów jest przestraszona. Dlaczego ona się tak zachowuje? Mam milion pytań i zero odpowiedzi. Słowo "dziwne" stoi na pierwszym miejscu najczęściej wypowiedzianego słowa przeze mnie. Jeszcze do tego dzisiejszy sen. Czy przekonam się co tam pisało? A raczej co pisało w tych wszystkich listach, które tak bardzo próbowała ukryć.
- To by było zabawne, jeśli teraz weszłabym pod łóżko,a tam bach listy. - zachichotałam. Komu szkodzi spróbować? Przecież wiadomo, że Evans nie mieszkała w moim domu i raczej nie schowała ich pod moim łóżkiem.  Próbuj, a nie zabłądzisz. To chyba tak nie szło. 
Wstałam z łóżka i zapaliłam światło w pokoju, potem podeszłam do biurka i wyciągnęłam z niego latarkę.
Uklęknęłam przed łóżkiem i nabrałam powietrza. Nastąpiła chwila zawahania, a co jeśli one tam będą? Co jeśli powtórzy się to samo, kiedy znalazłam skrzynię z pistoletem?  Staram się w to nie wierzyć, tych listów tu nie może być. Ona tu nie mieszkała, to nie jej pokój. Sprawdzam. Raz kozie śmierć.
Zaczęłam czołgać się jak żołnierz  w błocie. Łóżko jest położone dość nisko, dobrze że jestem chuda. Kiedy byłam już pod łóżkiem widziałam tylko podłogę, ale czułam jak ostre kanty łapią moją koszulkę na plecach. Odwróciłam się przodem, teraz jest tu trochę więcej miejsca niż jak się wchodzi. Zapaliłam latarkę, a jej światło oślepiło mnie. Odwróciłam ją w stronę ramy.
- Nosz cholera to chyba jakiś żart. - trzasnęłam ręką w ramę.  Jakim cudem to tu jest? Całe "pod łóżko" jest zawalone listami. To wszystko przypomina mi mój sen. Ten sam układ, w ten sam sposób powbijane szpilki. Listy od białych po czarne.
- Życie mnie jednak nienawidzi.
I to dosłownie. Co musiałam zrobić żeby zostać tak ukaraną? Przeszywa mnie strach, bo w końcu dlaczego JEJ listy są pod MOIM łóżkiem? Czuje że Evans wkopie mnie w niezłe bagno. Mimo, że ta żmija nie żyje.
- Cholera to nie może być prawa.- znów wściekła uderzyłam w ramę. Ja tylko śnię. To tylko sen, zaraz się obudzę... Uderzyłam się z prostej w ręki w twarz mając ogromną nadzieje że to pomoże. Jednak nie pomogło, znów się to sprawdziło. Najpierw skrzynia z pistoletem, a teraz te listy, co będzie następne? Narkotyki? Dzienniki jakiegoś handlarza? To dopiero drugi raz, nie chce myśleć, że może być tego więcej.
Moje myśli wybiegły w inną strefę rozwiązania. Ktoś mnie ewidentnie wrabia, żartuje. Dupek nie ma za grosz poczucia humoru... Jednak zawahałam się, ponieważ skąd ten ktoś mógłby wiedzieć o moich snach? To znów prowadzi do jednego wyjścia. Moje sny są prawdziwe Szybko się tego domyśliłaś idiotko. Chociaż nie pasuje mi jeden szczegół. Skoro to listy Blair to dlaczego są w moim pokoju i do tego pod moim łóżkiem?Przecież to niemożliwe i absurdalne aby ona kiedyś tu mieszkała... Myślałam, że zrozumiałam wszystko. Jednak znów się myliłam.
Przejechałam dłoniom po listach jakby chcąc sprawdzić czy są prawdziwe. Znów miałam ochotę się rozpłakać zrezygnowana. To istny horror. Tylko proszę nie mówcie mi, że gram w nim główną rolę.
 Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do pokoju. Miejmy nadzieje, że to nie mama. Ostatnie czego mi potrzeba to ona i jej ciekawość.
-Abi? -odezwał się Chaz. Odetchnęłam z ulgą, jednak nadal zwróciłam uwagę na jego brak manier.
-Puka się.- odpowiedziałam zgryźliwie.
-Gdzie jesteś? Nie widzę cię.- usłyszałam jego kroki przemierzające pokój.
-Pod łóżkiem.- dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam i uderzyłam się z otwartej ręki w czoło. Ostatnie czego mi brakuje to Chaz zaglądający pod łóżko i zdający sprawozdanie z tego co jest pod nim.
-Co ty tam robisz?- natychmiast zaczęłam wypychać nogi do wyjścia. Wejście było o wiele łatwiejsze.
-Nie pytaj, lepiej pomóż mi stąd wyjść. - pochylił się nad moimi nogami, złapał za nie i zaczął ciągnąć, a już po chwili stałam na nogach.
-Co tam robiłaś? - zapytał ponownie, kładąc się na łóżku jak typowy mężczyzna.
- Po co przyszedłeś?- zignorowałam jego wcześniejsze pytanie, na co on spojrzał na mnie karcąco.- To nie twoja sprawa. Po prostu dla odmiany chciałam poleżeć pod łóżkiem zamiast na nim. To chyba normalne, no nie? -to było najgłupsze wyjaśnienie jakie mogłam wymyślić, ale Chaz jednak w nie uwierzył. -Po co przyszedłeś?
- Sen jest początkiem wspomnień.- przeczytał nagłos napis na ścianie, który zrobiłam rok temu. To był czas kiedy zaczęły się sny.
Usiadłam obok niego i wzięłam jego rękę delikatnie pieszcząc palcami lub paznokciami.
-Lubie kiedy to robisz.- i ja o tym dobrze wiem. To go relaksuje, zupełnie co innego kiedy głaszczę paznokciami jego głowę. Chłopak od razu usypia, to samo jest z tatą.
 -Chaz ja naprawdę nie chce być niegrzeczna, ale po co przyszedłeś?- natychmiast wstał, a na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech ukazujący wszystkie zęby. Przypomina trochę konia.
-Zabieram cię na imprezę.- chwilowo zastygłam. Jednocześnie się cieszyłam, ale z drugiej strony wiedziałam, że nie ma mowy żeby mama się zgodziła.
-Ja nie mogę. Ty wiesz jak na to matka zareaguje? Dzisiaj jest już nawet za bardzo podenerwowana. To nie przejdzie.- posmutniałam, ale najwidoczniej Chaz nie tracił nadziei i był pełen entuzjazmu.
-Abi wyluzuj. Jest piątek, czas zabawy. Powinnaś na nią iść, nigdy nie byłaś na imprezie...
- I na żadną nie pójdzie.- wtedy do pokoju wtargnęła mama. Co za wiedźma, przepraszam mamo, ale nie wolno podsłuchiwać! - Co wy kombinujecie!? Impreza i to za naszymi plecami!?
- Mamo to nie tak...- próbowałam jej przerwać, ale ta tylko zmroziła mnie swoim lodowatym spojrzeniem.
- To nie tak!? Ja już wiem jak to jest. - wymachiwała wściekła rękoma w powietrzu.- Ona ma dopiero 17 lat Chaz!?
- Już niedługo 18...- przerwałam jej, chociaż i tak nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Pomyśleliście o konsekwencjach?! Wiesz co na takich imprezach się dzieje!? Ktoś mógłby wsypać ci coś do drinka, wywieść, zgwałcić i broń boże zabić. Pomyśleliście o tym?
- Pilnowałbym ją.- odezwał się Chaz podchodząc do mnie, kiedy wstałam.
- Nie powinieneś się wcale odzywać. Zawiodłam się na tobie Chaz...- nie, tylko nie to. Powiedzcie mi, że ona tego nie powiedziała?  Ręce brata uformowały się w pięści ze wściekłości, nie uderzyłby mamy. Jego oczy poczerwieniały, a ja chciałam teraz płakać. Tylko kilka słów, a rani bardziej niż sztylet wbity w serce.  Nawet ja tego nienawidzę, dlatego staram się być dla nich wzorem.
- Mamo nie powinnaś....- szepnęłam.
-Samanto dlaczego znowu krzyczysz?-wtedy do pokoju wszedł tata ubrany w swój policyjny mundur.- Co się dzieje?
- Chaz i Abigail chcieli iść na zabawę za naszymi plecami.- tata chciał coś powiedzieć, ale zdążyłam mu przerwać.
- A mama wszystko podsłuchiwała. - pokazałam palcem jak mała dziewczynka, mój głos również był piszczący.  Peter spojrzał karcąco na mamę.
-To nie zmienia faktu, że chcieli pójść na imprezę.... - skrzyżowała ręce i zachowywała się jak nastolatka.
- Danny to porządny chłopak. - zainterweniował Chaz przerywając mamie, ale ta nawet tego nie zauważyła.
-Wiecie ile przestępców czyha na takich imprezach? Zabójcy, porywacze, handlarze, gwałciciele. Wystarczyłaby chwila abyś spuścił ją z oczu, a już mogło jej nie być.
- Potrafię o siebie zadbać. Nigdy nie byłam na żadnej imprezie, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Przecież nie będę czekać do nieskończoności.- wymachiwałam rękoma w powietrzu jak wcześniej Samanta. Jestem do niej strasznie podobna.
-Myślę że będziesz, bo jak na ten czas nigdzie nie idziesz. - popatrzyłam na nią oniemiała. Ona nie może mi tego zrobić.
- Tato?!- zapiszczałam i popatrzyłam smętnym wzrokiem w jego oczy, mając nadzieję, że chociaż on stanie po mojej stronie.
- Wybacz kochanie, ale mama ma rację. Nie wystawimy cię na niebezpieczeństwo.- oczy wyskoczyły mi z orbit. Chciałam się rozpłakać. Oni wszyscy uwzięli się przeciwko mnie.- Chaz jeżeli chcesz iść, droga wolna, ale Abigail zostaje.
- Co? To nie fair! Wy nie macie prawa.- Chaz jakby zapomniał o tym co wcześniej powiedziała mu mama, wzruszył ramionami i mocno mnie przytulił.
- Wybacz siostra. Może innym razem. - pocałował mnie w policzek i wyszedł. Co za drań. 
-Nie bądź zła kochanie. To dla twojego dobra.- powiedziała mama zanim obje z tatą wyszli z pokoju.
- Akurat. - prychnęłam. Moje zdenerwowanie wzrosło i to bardzo źle wróży, ponieważ chwilę później rozbolała mnie blizna z tyłu głowy. Cholera ostatnio boli coraz częściej. 

Wściekła rzuciłam się na łóżko chowając twarz w poduszki, aby stłumiły krzyk.  Wszystko co robią, to zabranianie mi najfajniejszych rzeczy. Miałam szansę się stąd wyrwać i poznać coś nowego. Miałam ją na wyciągnięcie ręki, kiedy tą rękę zabrała mi wścibska mama, która musiała podsłuchiwać. Nie zawsze była taka ( no dobra była) ale nie taka jak teraz. Jej ciekawość, nadopiekuńczość, wszystkie jej złe cechy strasznie się pogorszyły, a jednocześnie zwiększyły to maximum.
Odwróciłam się na plecy i spojrzałam na sufit. Cała złość opadła, pozostało tylko rozczarowanie. Wszystko co mnie spotyka jest albo dziwne albo niesprawiedliwe. Nie chcę takiego życia, chcę normalności. Całkowitej normalności, ludzi normalnych i prawdziwych przyjaciół, normalnych snów które nie będą sprawdzać się w prawdziwym życiu, normalnych rodziców, a przede wszystkim normalnej pamięci.
Powracając do snów, mimo że jestem strasznie przerażona, ciekawość jest silniejsza. Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. I tak wszyscy dobrze wiemy, że tam trafisz.    Zwisałam nad łóżkiem poszukując idealnego listu, chociaż i tak wybrałam pierwszy z brzegu.
Z powrotem usiadłam po turecku na łóżku i przyglądałam się już żółtemu papierowi. Ręce same zaczęły mi drgać, ale pomyślałam o tym jakby był to list adresowany do mnie i właściwie mój.

"       Stratford 23.09.2010  


To mnie pochłania. Obejmuje całego i nie panuję nad sobą. Wtedy działo się to samo. Nie chciałem tego, tak bardzo starałem pokazać ci, że jestem lepszy. Zaufałaś mi, nawet głupi złożyłem dla ciebie obietnicę. Ostrzegałaś mnie, żebym tego nie robił jakbyś właśnie wiedziała że to i tak się stanie. Nie czuj się naznaczona, nie możesz taka być, nie jesteś moja, więc nie miałem prawa tego robić. Cholera ja naprawdę nie miałem prawa znów cię uderzyć.  Czuję się z tym źle, wiem że jesteś silną dziewczyną, ale nie tak silną aby przyjąć te ciosy. Przepraszam, chociaż to nie ma żadnego znaczenia. Oboje wiemy, że to może się powtórzyć, ale chcę zacząć od początku. Tęsknie za tobą.  
Justin"

Justin? To robi się coraz bardziej pokręcone. Kto jak nie inny mógł być nadawcą jak nie Justin? Przecież moje życie lubi pisać różne scenariusze. Hej, ale przecież może być to też Justin jakiś Australijczyk, który wcale nie ma nic wspólnego z Justinem Bieberem! Moja nadzieja w to jest tak wielka jak lody na słońcu. Jednak co mnie przeraziło to sens listu. On ją bił, bo tego nie można nazwać uderzeniem, kiedy sam napisał, że to nie pierwszy raz. To niemożliwe, żeby ten słodki chłopak ze snu i gamoń, jednak seksowny gamoń mogliby coś takiego zrobić. Ludzie czasami są naprawdę inni, niż nam się wydaje. 
Znów pochyliłam się nad łóżkiem sięgając po kolejny list, który wyglądał na młodszego. 

" Stratford 6.06.2011

Impreza to twoje drugie imię Blair, ale chyba nie muszę ci przypominać że masz dopiero 15 lat? Nie zamierzam po raz kolejny siedzieć na komendzie twojego ojca jak dwa tygodnie temu, skarbie xxx. 
Mimo moich kazań, wytrzeźwiej bo za kilka dni czeka cię epicka impreza na jakiej jeszcze nigdy w życiu nie byłaś. Tym razem proszę nie przeholuj, bo zabraknie ci miejsc gdzie będziesz mogła się budzić. Najpierw wanna, potem szafa, bar, stół, leżak w basenie, co będzie następne?  Do zobaczenia xoxo
Justin"

To słodkie, tak szczerze mówiąc, że wysyła dla niej te listy.  Ten pierwszy nawet trochę miał w sobie romantyzmu. Teraz to ciężko o romantycznego sms, a co dopiero o list. Chociaż skąd ja to mogę wiedzieć?
Jeszcze raz dokładnie przeczytałam list i jedna, jedyna rzecz krążyła mi po głowie. Ja muszę iść na tą imprezę.
Chwyciłam za swój telefon, który leżał na szafce nocnej i wybrałam numer do mojego od dziś fałszywego brata. Odebrał po trzecim sygnale.
- Abi? - odezwał się zdziwiony.
- Tak to ja dupku...
-Jestem o dwa pokoje dalej, a ty dzwonisz?
- O której jest ta impreza?- zapytałam ignorując go i podchodząc do szafki.
- o 20. Abigail co ty kombinujesz?- przeszukując w szafie rzeczy, nagle w ręce wpadła mi czerwona sukienka. To zaczyna robić się dziwne, ale na mojej twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech.
- O 19.40 czekaj na mnie w samochodzie, dwa domy dalej.- mogłam sobie wyobrazić jak marszczy brwi, a w jego głowie panuje teraz pustka i strach.
- Co zamierzasz zrobić? - zapytał przerażony.
- Bawić się...

***
Przykryta po nos kołdrom, odwrócona plecami do rodziców próbowałam się powstrzymać od wybuchnięcia krzykiem. 
- Kochanie mamy nadzieję, że nie jesteś na nas zła. Za rok na pewno pozwolimy ci iść. - nadawała mama. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 19.30, moje ręce, aż się pociły ze zdenerwowania. 
- Odpuść sobie, już popsułaś mi cały dzień czy chociaż noc mogę przeżyć w spokoju?- nie chciałam na nią spojrzeć. Moje spojrzenie pokazałoby prawdę. 
- Przepraszam. - podeszła do mnie i ucałowała w czoło.- Ale masz sztywne włosy. No nic, dobranoc. 
- Dobranoc mamo. 

Usłyszałam jej kroki i zamykanie drzwi. Upewniwszy się, że zeszła już po schodach wyskoczyłam z łóżka prosto przed lustro. Czerwona sukienka i krwiste usta, które sama mam ochotę pocałować. Czarne szpilki wydłużające moje nogi, oraz czarne dodatki. Diabeł w ciele anioła. Będę na imprezie, kiedy oni będą myśleli, że słodko śpię. Robię to co chcę, ale czuję się z tym źle. 
Ostatni raz spojrzałam na zegarek wskazujący 19.33, mam jeszcze 7 minut.  Czas się bawić. Ruszyłam w stronę drzwi kiedy oprzytomniałam. Ale ze mnie idiotka. Uderzyłam się z otwartej ręki w czoło. Przecież nie mogę wyjść drzwiami, mama nie śpi, a tata pewnie ogląda mecz koszykówki.  Jest tylko jedno wyjście. Ze strachem spojrzałam na okno, dzięki któremu po plecach przeszły mnie ciarki. Podeszłam do okna i je otworzyłam, wychylając głowę sprawdziłam jak wysoko, mogę spaść. Nie mogłam się wycofać zostało mi mało czasu, raz kozie śmierć. 
Biorąc głęboki oddech, ściągnęłam szpilki i chwyciłam je w dłoń. Wystawiłam jedną stopę na dach, a potem drugą. Będąc już na zewnątrz, oparłam się ściany, starając się nie patrzeć w dół. Nie miałam pojęcia jak zejść, przecież nie skoczę. Musiałabym przejść stąd na niższy dach, który prowadzi do wejścia, a stamtąd ślizgnąć się z kolumn na mur i będę na ziemi za posesją. O dychałam ciężko i powoli. Nogami przesuwałam w bok trzymając się... wszystkiego byle by nie spaść. To było takie ślizige, a ja bałam się że spadnę. Dryfowałam na krawędzi, starałam się nie patrzeć w dół, ale jak zawsze robię wszystko na opak. Mój wzrok powędrował na ziemię, kiedy właśnie powinnam schodzić na niższy dach domu. Krzyk wydobył się z moich ust, jak tylko noga osunęła mi się z krawędzi,a  za nią druga. Znów krzyknęłam. Trzymałam się krawędzi kiedy moje stopy wisiały w powietrzu. Serce łomotało mi w klatce piersiowej, jakby zaraz miało wyskoczyć, a ręce pociły się niemiłosiernie. W duchu modliłam się, aby teraz stanął ktoś pode mną i zdjął mnie stąd. Próbowałam się w czołgać z powrotem, ale moje ręce już puszczały, a ja nie wytrzymywałam natarcia. Zaczęłam wymachiwać stopami kiedy w coś uderzyłam. To był płot do winogron! Oparłam o niego stopę najpierw jedną, a potem drugą. Że nie pomyślałam o tym wcześniej! Kiedy obie nogi były mocno umocowane, zaczęłam schodzić niżej i niżej, aż nie uwierzycie! Stanęłam na ziemi. Mogłabym teraz po niej klęczeć i całować, byleby podziękować, że znów na niej stoję. 
 Wyprostowałam się i poprawiłam sukienkę, na nogi założyłam szpilki i popatrzyłam w gwiazdy, szczerze się uśmiechając. 
- Zabawę czas zacząć. 


                          _________________________________________________________

Szczęśliwego nowego roku, aby 2014 był lepszy od 2013 ♥  Wiem, że nie powinnam pisać tego. Ale lubię swoje rozdziały i to jak pisze, ale ten rozdział jest najgorszym rozdziałem ze wszystkich. Pisałam go dwa razy, a ten pierwszy był bardzo dobry hihih następne będą jeszcze lepsze i bardziej ekscytujące. 

Komentujcie rozdziały, ponieważ będę zmuszona pisać je rzadziej ;c 

10 komentarzy   Następny rozdział. 

13 komentarzy:

  1. hejj to jest swietnne,nawet nie prubuj przestawac pisac bo znajde cieeee :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. c-u-d-o! pisz dalej oczywiście <3

    OdpowiedzUsuń
  3. moim zdaniem rozdział świetny,czekam na nastepny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam to opowiadanie! jedno z moich ulubionych, i jezuuu przerwałaś w takim momencie! A coś czuję, że na tej imprezie będzie Justin i coś się wydarzy :D Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Normaalnie świetny . KC oczywisie że pisz dalej ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział c: czekam nn <33 Kaja

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty kocham twój blog ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietne ! Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie myśl o tym by przestawać pisać ;) Ten rozdział mega. Czekam na następny. Mam nadzieję, że imprezka się uda xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham to i z niecierpliwoscią czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę doczekać się następnego!!! Ciekawe co wydarzy się na tej imprezie. :)

    OdpowiedzUsuń